Plan Holandii to zwiększenie udziału energii z morskich farm wiatrowych w krajowym miksie energetycznym do 16 proc. do roku 2023, a następnie do 40 proc. do roku 2030. Zbiorniki wodne w Holandii są wykorzystywane także do budowy elektrowni fotowoltaicznych. Liderem w tym zakresie jest firma GroenLeven należąca do niemieckiej grupy BayWa. Budowa zapory przypada na lata 1957–1965. Całkowita długość obiektu wynosi 1200 metrów, a jego wysokość 105 metrów. W ramach zapory od 1967 r. funkcjonuje elektrownia wodna o mocy 186,5 MW, składająca się z sześciu turbin o mocy 32,3 MW każda. Budowa zapory doprowadziła do powstania sztucznego zbiornika wodnego o powierzchni 83 Odpowiedź: Wielkie zapory wodne wywołują sprzeciw z wielu względów społecznych, środowiskowych, ekonomicznych i bezpieczeństwa. Głównym powodem sprzeciwu na całym świecie jest duża liczba ludzi eksmitowanych z ich ziemi i domów, aby zrobić miejsce dla zapór. Zapory ziemne są przegrodami doliny, które wykonuje się przy użyciu luźnych materiałów po pochodzeniu mineralnym. Przykładowo takimi materiałami jest glina, pospółka, żwir, piasek czy kamień. Przegrodę konstruuje się z nasypu, który składa się z dwóch części: części nośnej i uszczelnienia. Część nośna ma za zadanie Całkowity koszt obiektu szacowany jest na 109 miliardów rubli (około 3,85 mld $) i jest porównywalny z kosztami ochrony powodziowej w Holandii (zob. Plan Delta), oraz Systemem Zapór na Tamizie. W finansowaniu zapory brał udział również holenderski rząd, oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Krytyka Budownictwo Wodne. 35 Dokumenty. Studenci udostępnili 35 dokumentów w tym kursie. Rok akademicki: 2022/2023. Rzut z góry projektowanej zapory betonowej w Niedowie. Lista 15 Zapory i zbiorniki wodne Formuły Zapory i zbiorniki wodne Siły działające na zaporę grawitacyjną 1) Efektywna waga netto zapory f x ex 2) Maksymalna intensywność ciśnienia spowodowana działaniem fali f x ex 3) Moment siły hydrodynamicznej wokół podstawy f x ex 8 OFU 8Ã 8 H øB W L/ L/Ã L/ N T² ø N T² 1 X ø X øI X Zapory ciężkie – masywne konstrukcje, które utrzymują stateczność dzięki swojej dużej masie; Zapory łukowe – w wąskich dolinach spełniających warunek/X<3,5; jednokrzywiznowe buduje się w U-kształtnych dolinach; są też dwukrzywiznowe Elementy składowe zapory ciężkiej:-korpus betonowy zakończony od góry koroną (zapora ciężka, półciężka, łukowa ciężka) lub W Walibi znajdziesz najwyższą i najszybszą kolejkę górską w Holandii i Belgii! Kolejka osiąga prędkość aż do 106 kilometrów na godzinę. Możesz także oddać się zabawie w parkach rozrywki, takich jak Efteling, Avonturenpark Hellendoorn i Amusement Park Slagharen. Mała ciekawostka, słynna kolejka górska De Python w Efteling Kliknij tutaj, 👆 aby dostać odpowiedź na pytanie ️ Napisz wszystkie zapory wodne w Polsce i napisz gdzie one się znajdują TO NA TERAZ DAJE NAJ :) Nie migłam z… mila36339 mila36339 ESMz. Jeśli nie możesz pokonać wroga, zaprzyjaźnij się z nim. Dewizę tę zalewani zewsząd przez wodę Holendrzy opanowali do perfekcji. „Deus mare, Batavus litora fecit”, czyli „Bóg stworzył morze, ale Holender wybrzeża” – mawiali średniowieczni mieszkańcy Niderlandów. Także współcześni zwykli z dumą powiadać, że Bóg stworzył świat, ale swój kraj oni sami. I nie ma w tym wielkiej przesady. Spora część Holandii składa się z terenów wydartych wodzie (mowa tu o osuszaniu i tworzeniu polderów). Alblasserwaard / fot. Eppo W. Notenboom Mało który kraj jest tak silnie związany z wodą jak Holandia, położona u ujścia trzech wielkich rzek: Renu, Mozy i Skaldy, a w znacznej części na terenach poniżej poziomu morza. Wodny żywioł od zawsze był jej przekleństwem i dobrodziejstwem jednocześnie. Zabierał ziemię i dobytek, ale także przyczynił się do jej potęgi. Żyzna gleba dawała dobry plon, a dobrze rozwinięta flota sprawiła, że dzięki handlowi morskiemu ten niewielki kraj wyrósł na jedną z największych potęg gospodarczych nowożytnej Europy. Dzięki umiejętności Holendrów osuszania zbiorników wodnych europejskie terytorium Holandii mogło rozrastać się bez konieczności dokonywania podbojów. Przykładem najmłodsza prowincja Flevoland (ustanowiona 1 stycznia 1986 r.), która znajduje się na obszarze dawnej zatoki Zuiderzee. W wyniku osuszania powierzchnia kraju zwiększyła się z 33,6 tys. km² (1960) do 41,5 tys. km² (1992). 2/5 obszaru Holandii to poldery! Noordoostpolder Ze względu na ukształtowanie terenu i zależność od Morza Północnego, a także wspomnianych wielkich rzek, w Holandii zachodziły nieustanne zmiany o charakterze geograficznym i demograficznym. Do geograficznych należy zmiana kształtu wybrzeża i powstanie w XIII – XV w. Wysp Zachodniofryzyjskich i zatoki Zuiderzee, co było wynikiem wdarcia się Morza Północnego w głąb lądu. Podniesienie się poziomu morza w III w. i częste powodzie sprawiły, że z terenów nadbrzeżnych masowo emigrowali Fryzowie, po których pozostała tylko nazwa. Osuszanie zatok zmuszało przekształcanie się miast rybackich w rolnicze, czego przykładem Veere. Los tego miasta doskonale pokazał holenderski dokumentalista Beert Haanstra w dokumencie „…en de zee was niet meer” (1955) (pol. „I morza już nie ma”). Ponadto walka z żywiołem ukształtowała charakter Holendra jako człowieka pracowitego, wytrwałego i umiejącego pracować w zespole. Bez współpracy z sąsiadem żaden gospodarz nie mógłby przecież osuszyć swojego pola. No i trudno nie wspomnieć o tym, że po zalewanej przez wodę Holandii nawet św. Mikołaj porusza się na… statku! Z nadmiarem wody walczono tak, jak na to pozwalały umiejętności. Przed 2500 laty Fryzowie budowali swoje wioski na sztucznych wzniesieniach. Tradycja ta zresztą przetrwała wieki w postaci tzw. terpów. Spotykamy je także na polskich Żuławach, na których w XVI wieku osiedlali się holenderscy mennonici (zobacz: Holandia na Żuławach). Pierwsze poldery zaczęto tworzyć już w VIII w. a groble wznoszono od około pierwszego tysiąclecia. Prawdziwy przełom w technice osuszania ziem przyniosło jednak dopiero zastosowanie wiatraków, wynalezionych w XV wieku. Służyły one do odpompowywania wody z polderów do kanałów, a system ten funkcjonował aż do końca XIX w. W dawnej Holandii funkcjonowało 10 000 wiatraków, z czego do dziś przetrwało jedynie 1200. Służą obecnie niejednokrotnie jako budynki mieszkalne i piękna ozdoba krajobrazu. A czyż można sobie wyobrazić Holandię bez wiatraków? Wiatraki z Kinderdijk W XX wieku rolę wiatraków przejęły sterowane komputerowo pompy. Za ich pomocą woda odprowadzana jest z kanałów polderu do specjalnych zbiorników i kanałów retencyjnych umiejscowionych poza granicami polderu. W razie suchego lata zgromadzona w nich woda jest przepompowywana z powrotem do polderu, zapewniając odpowiednie nawadnianie pastwisk, pól i terenów ogrodniczych. Obecnie w Holandii znajduje się 445 polderów. Najmniejszy ma zaledwie hektar powierzchni , a największy – wschodnia część prowincji Flevoland (Oostelijk Flevoland) – ma powierzchnię 54 000 hektarów. Ale najważniejszy problem dla Holandii stanowi kwestia ochrony jej terytorium przed powodziami, których straszliwych skutków doświadczyła wielokrotnie. Najtragiczniejsza z nich miała miejsce 1 lutego 1953 r., kiedy to woda przerwała tamy i wdarła się w głąb kraju na odległość 75 km, zabijając 1835 osób i kilkadziesiąt tysięcy sztuk bydła. Ogromne straty w wyniku zasolenia ziem poniosło rolnictwo, a samo osuszanie zalanych terenów zajęło ponad 10 miesięcy. Od wieków zabezpieczano się więc przed powodziami różnego rodzaju tamami i groblami (hol. dijk, dam). Naturalną ochronę wybrzeża, zwłaszcza od ujścia Renu po miasto Den Helder, gdzie linia brzegowa jest prosta, stanowią plaże i wydmy, których wysokość sięga 60 m. Ponieważ podmywane przez morze wydmy ulegają nieustannej erozji, specjalne statki co jakiś czas podsypują na plażę piasek wydobywany z dna morskiego w odległości 10-20 km od lądu. Na zdjęciu: groby ofiar powodzi z 1953 r. Kolejnym rozwiązaniem są groble, usypywane przez Holendrów od tysiąca lat, ale i to zabezpieczenie okazało się niewystarczające. Dwie katastrofalne powodzie – z lat 1916 i 1953 – doprowadziły więc do powstania ambitnych planów hydrotechnicznych, które na zawsze zmieniły oblicze Holandii. Ale jak zostało to powiedzane w dokumencie Haanstry „De stem van het water” – jeśli Holendrzy zamierzają żyć dalej w tym małym kraju, muszą myśleć z rozmachem. Pierwszy z tych planów wymusiła powódź z 1916 r. W jej wyniku ostatecznie zrealizowano projekt odcięcia zatoki Zuiderzee od morza. Nie był to nowy plan – z zamiarem zamknięcia Zuiderzee noszono się już od drugiej połowy XVII w., ale nie pozwoliła na to ówczesna technologia. Do tematu powrócił pod koniec XIX w. inżynier Cornelis Lely, a projekt wdrożono w 1918 r. przez budowę olbrzymiej, wynoszącej 32 km długości tamy Afsluitdijk (dosłownie: tama zamykająca). Tama rozciąga się od Den Oever w prowincji Holandia Północna do Zurichu we Fryzji. Jej szerokość wynosi 90 m, a wysokość 7,25 m. Praktyczni Holendrzy wykorzystali ją do zbudowania autostrady A7/E22, łączącej Amsterdam i Groningen. Afsluitdijk Odcięcie Zuiderzee spowodowało powstanie jeziora IJselmeer i skrócenie linii brzegowej o około 600 km. Ponadto umożliwiło stworzenie trzech wielkich polderów: Noordoostpolder o powierzchni 48 000 ha, Oostelijk Flevoland – o pow. 54 000 ha i Zuidelijk Flevoland o pow. 44 000 ha. Po zasiedleniu wyłoniła się z nich najmłodsza prowincja Flevoland. Z ambitnego planu osuszenia całego Zuiderzee zrezygnowano, ale w 1976 r. postawiono tam jeszcze jedną tamę – Markerwaarddijk (dawniej Houtribdijk), w wyniku czego z IJsselmeer wyłoniło się na południu jezioro Markermeer. Katastrofalna powódź z 1953 r. doprowadziła do powstania planu Delta, zakładającego budowę systemu tam i zapór odgradzających od Morza Północnego ujścia Renu, Mozy i Skaldy. W ramach tego planu zbudowano mobilną zaporę wodną na rzece Hollandse IJssel (1958), a następnie cztery główne tamy: Haringvliet (1971), w cieśninie Brouwershaven (1972), na Skaldzie Wschodniej i na cieśninie Veere. Realizacja Planu Delta trwała 30 lat, zakończyła się w 1986 r., a kosztowała około 15 miliardów dolarów. Ostatnim wielkim projektem było zabezpieczenie Rotterdamu przed skutkami cofki na Renie (wdzieranie się morskich fal mogłoby zatopić miasto). Ponieważ ze względu na transport morski odbywający się na Nieuwe Waterweg budowa stałej zapory nie wchodziła w grę, zdecydowano się na zbudowanie olbrzymich wrót, zamykanych w razie potrzeby. Maeslantkering (największa ruchoma budowla hydrotechniczna na świecie) zostało oddane do użytku w 1997 r., po sześciu latach budowy. Na zdjęciu poniżej: Maeslantkering. Trzeba przy tym zaznaczyć, że planując te wszystkie obiekty hydrotechniczne Holendrzy nie zapomnieli o ochronie środowiska naturalnego. Aby zapobiec przekształcaniu się dawnych obszarów morskich w zbiorniki słodkowodne, zadbano o nieustanny dopływ świeżej słonej wody. Zbudowanie wszystkich wyżej wymienionych obiektów nie kończy jednak walki Holandii o przetrwanie w starciu z wodnym żywiołem. Kolejne zagrożenie, o którym muszą pomyśleć już dziś, wiąże się z ociepleniem klimatu i groźbą podniesienia poziomu wód (do roku 2100 ma się on podnieść o 1,3 m, a do 2200 o 4 metry). Raimond Spekking: Oosterschelde-Sturmflutwehr, Pfeiler Nordseeseite Szacuje się, że w związku z tym zjawiskiem jedna czwarta budowli hydrotechnicznych nie spełnia już norm bezpieczeństwa. W związku z powyższym rząd Holandii powołał Komisję „Delta”, która ma pokierować nowymi projektami. Mają one być długoterminowe i innowacyjne, uwzględniając potrzeby gospodarki, bezpieczeństwa energetycznego lub ochrony środowiska. Nie trzeba dodawać, że ochrona Holandii przed wodą kosztuje podatnika ogromne pieniądze. Ponadto czuwanie nad bezpieczeństwem kraju jest obowiązkiem każdego. I tak każdy, kto posiada na swoim terenie kanał odwadniający, ma obowiązek dbać o jego drożność. Obrona przed wrogami Praktyczni Holendrzy nie byliby sobą, gdyby nie starali się wykorzystać wody w innych celach niż żegluga czy nawadnianie polderów. Skoro mieli jej pod dostatkiem, postanowili używać jej także w celach obronnych, zalewając tereny zagrożone zdobyciem przez nieprzyjaciela. Woda musiała być na tyle głęboka, aby uniemożliwić marsz piechoty, ale na tyle płytka, aby nie mogły po niej pływać łodzie transportujące wojsko lub amunicję. Po raz pierwszy wykorzystano tę metodę w latach 1573 i 1574 przeciwko Hiszpanom oblegającym Alkmaar i Lejdę. W następnym wieku zbudowano w oparciu o tę metodę i przy wykorzystaniu istniejących zbiorników wodnych cały system śluz i fortyfikacji tworzących tzw. Holenderską Linię Wodną (Starą). W 1672 r., w czasie trzeciej wojny angielsko-holenderskiej, Holenderska Linia Wodna sprawdziła się, skutecznie powstrzymując wojska Ludwika XIV. System ten co prawda zawodził w czasie mrozów (przekonano się o tym w czasie wojen napoleońskich), ale w II połowie XIX wieku linię wodną rozbudowano i zmodernizowano, tworząc tzw. Nową Linię Wodną. Na mapce powyżej: Stara Linia Wodna. Co ciekawe, mimo że system obronny oparty na zalewaniu polderów nie zdał egzaminu w czasie II wojny światowej, gdyż o sukcesach militanych Niemiec przesądziło lotnictwo, władze Holandii poważnie rozpatrywały stworzenie nowej linii wodnej dla obrony przed… postępującą na zachód Armią Czerwoną. Plan zakładał skierowanie wód Renu i Waalu w koryto IJssel, dzięki czemu powstałoby gigantyczne rozlewisko. Planu tego nie zrealizowano, a budowle nowego systemu rozebrano. Na wieki wieków woda “Czy my kiedykolwiek uwolnimy się od wody?” – pyta Bert Haanstra w „De stem van het water” (Głos wody) z 1966 r. I zaraz odpowiada, że: „Nie. Tkwimy w niej po uszy. I musimy z nią żyć od małego”. Zgodnie z tą zasadą Holendrzy już małe dzieci oswajają z wodą, a gdy nieco podrosną, uczą ich pływania. I nie ma zmiłuj! Nie pomogą żadne łzy. Kadr z filmu: „De stem van het water” W Holandii pływają nawet krowy, choć te akurat tylko na specjalnych tratwach. A gdy woda w kanałach zamarznie, znowu daje o sobie znać holenderski pragmatyzm. W odstawkę idą łódki, a na nogach pojawiają się łyżwy (jeżdżono na nich już od wieków, co doskonale pokazuje holenderskie malarstwo). I każdy tylko czeka, aby temperatura obniżyła się na tyle, aby można było dać sygnał do wyczekiwanego wyścigu 11 miast – Elfstedentocht. Trasa długości prawie 200 km przebiega zamarzniętymi kanałami, rzekami i jeziorami pomiędzy jedenastoma miastami Fryzji. Elfstedentocht – kadr z filmu “De stem van het water” Niestety, wskutek ocieplania się klimatu wyścig odbywa się coraz rzadziej, ostatni miał miejsce w 1997 r. Renata Głuszek Zdjęcia: Eppo Notenboom, Wikimedia Commons, “De stem van het water” (Bert Haanstra), Dorota Mazur Zuid-Holland Zwiedzaj najciekawsze i atrakcyjne miejsca w południowej Holandii w wolnym czasie. Duże miasta, takie jak Rotterdam i Haga, na przemian z nadmorskimi kurortami, takimi jak Scheveningen i Noordwijk, tulipany w Keukenhof i wiatraki na Kinderdijk czekają na Ciebie. W krótkim czasie poznasz prawdziwą Holandię. Popularne miejscowości w południowej Holandii to: Haga Rotterdam Hoek van Holland Scheveningen Westland Pomiędzy Hagą, Delft i Rotterdamem znajduje się Westland. Tutaj możesz podziwiać zdobione łodzie podczas parady pływających kwiatów, wybrać się w rejs po holenderskich wioskach lub na wycieczkę rowerową, podczas których zwiedzisz wyjątkowe miejsca, których nigdy wcześniej nie widziałeś! Wybierz się na wycieczkę do historycznego miasta Delft, spędź dzień na plaży w Kijkduin, Ter Heijde lub Monster i wybierz się na kolację do jednej z wielu restauracji serwujących różnorodne kuchnie świata. Podczas pobytu w Westlandzie warto zwiedzić: Maeslantkering – gigantyczna ruchoma zapora wodna na kanale Nieuwe Waterweg, w pobliżu Hoek van Holland. Wraz z zaporą Hartelkering oraz linią wałów przeciwpowodziowych jest częścią systemu przeciwpowodziowego Europoortkering. Raz w roku, przed rozpoczęciem sezonu burzowego, Rijkswaterstaat testuje zamknięcie zapory Maeslantkering i bariery Hartel. Zapory te mają za zadanie chronić 2 miliony mieszkańców południowej Holandii przed falami sztormowymi z morza. Żadna ochrona przeciwpowodziowa na świecie nie ma większych ruchomych części niż zapora Maeslanta. Ten Deltawerk może wytrzymać falę o wysokości 5 m nad poziomem morza. Maeslantkering znajduje się w Nieuwe Waterweg niedaleko Hoek van Holland i został zbudowany w latach 1991–1997. Konstrukcja jest w pełni automatycznie sterowana i wraz z zaporą Hartel i poszerzającą się groblą Rozenburg tworzy zaporę Europoort. Zapora Maeslanta jest barierą przednią, co oznacza, że absorbuje pierwsze uderzenia podczas wezbrania wód morza. W ten sposób bariera ta chroni przed sztormem mieszkańców południowej Holandii. Posiada 2 gigantyczne ramiona o szerokości 210 m, wysokości 22 m głębokości 15 m. Zamknięcie zapory zajmuje łącznie 2 godziny gdzie współpracuje z przegubami kulowymi o średnicy 10 m i wadze 680 ton. Keringhuis, Public Centre Water ( to centrum informacyjne o ochronie przeciwpowodziowej w południowej Holandii i imponującym Maeslantkering. Zwiedzaj Keringhuis, Public Centre Water z przewodnikiem lub bez. Będąc na miejscu naciśnij 1 z przycisków i przekręć kran na placu wodnym, aby uzyskać więcej informacji o tym, dlaczego Holandia jest tak dobrze chroniona, kiedy zamykają się zapory sztormowe, jak Holandia radzi sobie z wodą lub na co powinniśmy zwracać uwagę w okresach suszy. Możesz poczuć i usłyszeć nadchodzącą burzę i zobaczyć wodę z głównych kanałów przepływających przez Holandię. De Tuinderij ( to miejsce, gdzie można wybrać się na wycieczkę krajobrazową przejeżdzając przez najciekawsze miejsca na spektakularnych i klasycznych motorowerach ubranym w stroje i hełmy z lat 1945- 1970 (Solex Tours). Solex Tours zostały stworzone przez Westland i Midden-Delfland. Po odbytej wycieczce Solex można skorzystać z różnorodnego bufetu. De Tuinderij znajduje się na granicy Midden-Delfland i Westland (De Glazen Stad), pośrodku polderu (depresyjny teren nadmorski, sztucznie osuszony i otoczony groblami w celu ochrony przed zalaniem) i wzdłuż wody. Dziś firma oferuje wiele wyjątkowych, przezabawnych zajęć, które zapewnią każdemu, młodemu i starszemu, niezapomniany dzień. Na „De Wurft” można grać w różne gry i spacerować po muzeum z licznymi starymi motorowerami i nostalgicznymi zabytkami. Po zarezerwowanych zajęciach możesz zjeść przekąskę i napić się drinka w salonie w stylu lat 60/70-tych. Wszystkie te atrakcje dostępne w jednym miejscu sprawiają, że Twój dzień staje się niezapomniany. Watertuin Naaldwijk ( to imponujący japoński ogród wodny gdzie możesz zjeść i spacerować wśród drzewek bonsaj, młodych pędów bambusa i kwitnących azalii. Watertuin w Naaldwijk to wyjątkowe miejsce składające się z wielu zadaszonych japońskich ogrodów i stawów, w których pływają setki kolorowych karpi Koi. Kamienne chodniki wiją się przez ogrody, mijają stawy do wolier, w których żyją japońskie słowiki, ary i turaki białolicy. Bonsai, młode pędy bambusa i kwitnące azalie to tylko niektóre z egzotycznych roślin i drzew, które można podziwiać w pięknych ogrodach Watertuin. Będąc na miejscu nie zapomnij przyjrzeć się 900-letniemu drzewu oliwnemu, które zostało specjalnie sprowadzone! Van Der Ende Racing inn ( to tutaj przejedziesz się kartingiem przez największy kryty tor kartingowy w Europie. Wyobraź sobie jazdę na torze o długości 1,2 km z mostami, wzniesieniami i ponad 25 zakrętami! Największy kryty tor kartingowy w Europie znajduje się w Poeldijk. Fietsverhuur Westland ( poznaj Westland na rowerze. Przejażdzka rowerowa wzdłuż plaży, przez wydmy oraz lasy i ogrody. To tutaj wypożyczysz rowery z przeżutkami, E-bike i wiele innych do zwiedzania okolicy. Zaplanuj wycieczkę rowerową i zobacz wiele ciekawych miejsc na Westlandzie, takich jak np. Het Nationaal Park Hollandse Duinen (Park Narodowy Holenderskie Wydmy), Bunkers in het Westland (Bunkry na Westlandzie - z okresu II wojny światowej). Het Nationaal Park Hollandse Duinen ( wybrzeże Westland znajduje się w jednym z najpiękniejszych rezerwatów przyrody w Holandii, a mianowicie w Parku Narodowym Hollandse Duinen. Rezerwat przyrody dla prawdziwych miłośników wydm i plaż. Obszar Parku Narodowego Hollandse Duinen rozciąga się od Hoek van Holland do Langevelderslag (Noordwijk). Obszar wydm ma 43 kilometry długości, do 8,5 km szerokości i około 200 km2 powierzchni. To piękny nadmorski krajobraz, w którym na przemian występują osiedla, wydmy, wioski morskie i miasta. Wybrzeże Westland znajduje się również w Parku Narodowym Hollandse Duinen. Westland ma 8 kilometrów plaży, od Slag Vlugtenburg do Sand Motor. Plaża jest czysta, szeroka i cicha, gdzie odnajduje się wiele przybrzeżnych, brodzących ptaków oraz również pojawiają się foki! Wydmy są idealne do spacerów, jazdy na rowerze i jazdy konnej. Bunkers in het Westland ( w Westlandzie jest wiele bunkrów oraz muzea z czasów drugiej wojny światowej, które napewno warto zwiedzić w wolnym czasie. Część Westlandu, w tym cała wioska 's-Gravenzande, znajdowały się podczas drugiej wojny światowej w obrębie „twierdzy Hoek van Holland”. Wokół tej fortecy były bunkry, rowy i zapory. Dwie różne siedziby twierdzy znajdowały się w Westlandzie, w tym jedna w Staelduinse Bos. Na Westlandzie wciąż jest wiele bunkrów które można zobaczyć podczas przejażdzki na rowerze lub odwiedzając muzea takie jak: Bunker Bremen ( to muzeum wojsk obrony przybrzeżnej które warto zwiedzić. Bunkier w Bremie to nowa lokalizacja fundacji Fort aan den Hoek van Holland, działającej jako zarejestrowane „Holenderskie Wojskowe Muzeum Obrony Wybrzeża”. Poza magazynem, bunkier służy do realizacji projektów edukacyjnych, prezentacji, centrum wiedzy oraz przygotowywania mobilnych wystaw. Współpraca z fundacją „Zuid-Hollands Landschap” umożliwia połączone wycieczki po wyjątkowym rezerwacie przyrody Vinetaduin. Atlantikwall-Museum ( to muzeum oraz duży niemiecki bunkier który znajduje się na Noorderpier Hoek van Holland od 1943 roku. Ten bunkier, bunkier z bronią typu 611, był częścią niesławnego Wału Atlantyckiego podczas drugiej wojny światowej. Najnowsze wiadomości z Holandii informują o czymś, co wydaje się fantastyką naukową, lub wręcz pomysłem szaleńca. W rzeczywistości jednak może to być szansa na uratowanie milionów ludzi, w tym Holendrów. O czym mowa? O grobli na Morzu Północnym. Holandia od wielu lat postrzegana jest za kraj genialnych inżynierów w kwestiach związanych z gospodarką wodną. 32-kilometrowy Afsluitdijk, zapora wodna zbudowana w latach 1927-32 na morskiej zatoce Zuiderzee uznawana jest za jeden z cudów inżynierii pomagający chronić dorobek życia tysięcy mieszkających w rejonie ludzi. Przy nowym pomyśle europejskich inżynierów ten cud niderlandzkiej techniki jest jednak jak hulajnoga przy najnowszym Ferrari. Oba pojazdy służą do poruszania się, ale stopień ich technicznego zaawansowania jest nieporównywalny. O czym jednak tak właściwie mowa? Wszystko dotyczy kwestii związanej z klimatem i globalnym ociepleniem. Oceanograf Sjoerd Groeskamp z Royal Netherlands Institute for Sea Research oraz jego szwedzki partner opublikowali w ostatnim wydaniu American Meteorological Association materiał na temat podnoszenia się poziomu oceanów. W swoim artykule pokazali, iż w najbliższych stuleciach poziom wody w morzach i oceanach może zwiększyć się nawet o 5 metrów, a jeśli pokrywy lodowe stopią się szybciej niż się zakłada, nawet o 10 metrów. Sytuacja ta diametralnie zmieniłaby przebieg linii brzegowych na świecie. Dla Królestwa Niderlandów, położonego w dużej mirze w depresji, oznaczałoby to prawie całkowitą zagładę. Holandia ma problem Najnowsze wiadomości z Holandii, już teraz mówią o tym, iż jeśli poziom wody podniesie się o nawet metr, kraj ten może mieć dość duże problemy. Doskonale unaocznia to zamieszczona w materiale mapa pokazująca tereny zagrożenie zalaniem w Holandii już w 2050 roku. Dane to pochodzą z gdzie każdy może prześledzić jakie spustoszenie sprawiłaby woda w Holandii, czy w Polsce. Wielki mur Tu wracamy do sprawy wspomnianej na początku grobli. Naukowcy wpadli bowiem na pomysł stworzenia takiej zapory, wału, który ochroniłby tereny nadmorskie przed zalaniem. Należałoby więc postawić umocnienia na terenie całej Europy, od Francji do Norwegii. Swoisty wał atlantycki, który chroniłby miliony żyjących nad brzegami ludzi. Tu pojawia się jednak pewien problem. Przykładowo Holandia wydaje miliardy euro, dzięki czemu zabezpiecza swoje wybrzeże. Belgia jednak nie zdołała przygotować się na czas. W efekcie Niderlandy zostają zalane przez wodę płynącą z południa. Nowy basen Rozważania te doprowadziły do dość szokującego pomysłu. Zamiast „fortyfikować” Europę, zróbmy z Morza Północnego wielki basen. Naukowcy mówią, iż w tym celu wystarczyłoby stworzyć trzy groble. Pierwszą o długości 160 km z Bretanii we Francji do Wielkiej Brytanii. Drugą podzieloną na dwa odcinki z północnej Szkocji do zachodniej Norwegii. Miałaby ona długość 146 km i 331 km w jej środku znajdowałby się zaś archipelag Szetlandów. W ten oto sposób około 630 km umocnień uchroniłoby Wielką Brytanię, Francję, Belgię, Holandię, Danię, Niemcy, Szwecję i kraje leżące dalej nad Morzem Bałtyckim. Koszty i technologie Pomysł ten to koszty optymistycznie szacowane na 500 miliardów euro. Realistycznie będą to jednak raczej biliony. Warto jednak wziąć pod uwagę, iż będzie to zdaniem naukowców relatywnie tańsze niż brak jakiegokolwiek działania lub niezależne próby poszczególnych państw w rejonie Morza Północnego i Bałtyku. Ponadto kwota ta mogłaby być rozbita na dziesiątki lat, więc nie stanowiłaby tak dużego obciążenia dla poszczególnych rządów. Wiele wskazuje również, iż obecna technika byłaby w stanie postawić tego typu zaporę. Średnia głębokość na planowanej trasie wynosi bowiem około 130 metrów, co nie stanowi obecnie dużej głębokości.